Niebezpieczna przestrzeń w filmie

Zgodnie z obietnicą, dziś trochę o przestrzeni w filmie. Australijska przestrzeń to bardzo często temat sam w sobie – główny bohater albo i antybohater, jądro całej fabuły. Odciska się w ludzkich losach, czasem je wręcz determinuje. Dlatego tyle w nich tajemnicy, grozy i nieprzewidywalnego. Tak jak w znanym dobrze w Polsce filmie Petera Weira „Piknik pod Wiszącą Skałą”.
Zapowiedź filmu: http://www.youtube.com/watch?v=Hv5aWlkQmEk

Niebezpieczeństw, które kryje w sobie przestrzeń, jest bardzo wiele. Zwykle pojawiają się w najmniej oczekiwanym momencie, nieodwracalnie kończąc sielankę – szkolnego pikniku, rodzinnego urlopu, czy backpackerskiej wyprawy. Zagrożenie bardzo często pochodzi z natury. O ile Australia kojarzy się z jadowitymi pająkami i wężami, o tyle warto pamiętać, że naprawdę niebezpieczne potrafią być też psy dingo. Pierwotnie domowe zwierzęta, które przybyły do Australii z Azji, tutaj wtórnie zdziczały. Chociaż polują przede wszystkim w nocy i pierwsze nie powinny zaatakować człowieka, to lepiej trzymać się od tych mięsożernych istot z daleka. Jedna z tragicznych historii z udziałem dingo, która wydarzyła się w latach 80-tych, stała się inspiracją dla fabuły kultowego dziś filmu „Krzyk w ciemności” w reżyserii Freda Schepisi (A Cry in the Dark lub Evil Angels). Historię zniknięcia 9-miesięcznego dziewczynki z namiotu podczas rodzinnych wakacji u podnóży najbardziej znanej australijskiej góry – Ayers Rock (Uluru) -zna chyba każdy Australijczyk.
Zapowiedź filmu: http://www.youtube.com/watch?v=_N953VI5f3Y

Ale niebezpieczeństwo ukryte w przestrzeni to także ludzie – psychopatyczni mordercy zaszyci gdzieś w australijskim outbacku. Sztandarowy przykład, i tym razem inspirowany autentycznymi wydarzeniami – nota bene kilkoma różnymi historiami – to fabularny film „Wolf Creek” Grega McLeana. Obowiązkowa „lektura” dla wszystkich, którzy mają zamiar podróżować po dzikich interiorach Australii. Film opowiada o morderstwach dokonanych na backpakersach, którzy, mając kłopoty z autem, utknęli gdzieś na kompletnym bezludziu. I chociaż film ten, to przede wszystkim epatujący przemocą horror, to kontrast na jakim jest zbudowany – nagle i drastycznie przerwana beztroska podróż- czyni z niego „klasyka gatunku”.
Zapowiedź filmu: http://www.youtube.com/watch?v=Cm8duRDsS8E

Ale australijska przestrzeń to także symbol wolności – odczuwanej w obliczu jej bezkresu. Dlatego doświadczenie jej jest niepowtarzalnym przeżyciem, może też uosabiać negację dotychczasowego życia – także dla samych Australijczyków. Bo również dla nich nieskończona przestrzeń to terra incognita. Tak jak w filmie „The Adventures of Priscilla, Queen of the Desert”, w reżyserii Stephana Elliotta. Trójka artystów z Sydney, dostawszy zlecenie występu w drag show gdzieś na kompletnym odludziu w środku Red Center (w latach 90-tych Alice Springs było znacznie mniejszym miastem) podejmuje to wyzwanie, porzucając swoje dotychczasowe spokojne życie w metropolii. Bohaterowie wynajmują na tę okazję autobus, który staje się na ten czas też ich domem. A droga sama staje się celem. Film jest musicalem i porusza także inne wątki, związane m.in. z LGBT. Ma to wpływ na jego estetykę – obraz został nagrodzony Oskarem za najlepsze kostiumy. Jakby w opozycji do dekoracyjności przebrania, przestrzeń – w jej dzikości i pierwotności – jest w filmie wciąż tym, co najważniejsze. Co chyba najlepiej wyraża kultowa scena, kręcona w Kings Canyon:
http://www.aso.gov.au/titles/features/priscilla/clip3

Muszę potwierdzić, że w Kings Canyon – to mój następny przystanek w Red Center po Ormistone Gorge – poczucie potęgi przestrzeni jest dojmujące. Dlatego zostaje ono na długo w pamięci, może nawet na całe życie. I to jest kolejne niebezpieczeństwo jakie niesie ze sobą australijska przestrzeń – bezpowrotnie zmienia myślenie człowieka o świecie.
DSC_09950