Keflavik nie Reykjavik, czyli gdzie lądują (różne) samoloty

DSC_6520

Najprostszym sposobem dotarcia na Islandię jest oczywiście droga powietrzna. Z Polski do Islandii lata dwóch przewoźników:
– WOW air (islandzkie tanie linie lotnicze) – tylko z Warszawy
– Wizz Air (węgierskie tanie linie lotnicze) – z Katowic, Wrocławia, Warszawy, Poznania, Gdańska.
Loty WOWaira będą dostępne od czerwca, cenowo zbliżone do tego co oferuje węgierska konkurencja. Natomiast Wizzairem latać można przez cały rok. Obecnie dwa razy w tygodniu – dzień zależny jest od miejsca startowego. Ceny biletów zdają się być podyktowane trzema czynnikami: monopolem, pogodą i … rosnącą popularnością Islandii. Im bliżej „letniego sezonu”, tym drożej. Ceny biletów Wizzaira na nadchodzący sezon istotnie podrożały wobec zeszłorocznych połączeń wakacyjnych wyszukiwanych mniej więcej w tym samym czasie. Wybierając się więc latem na Islandię, warto rozważyć także opcję wylotu z portów poza granicami naszego kraju.

Lot na Islandię z Polski trwa około 4 godzin. Na koniec urozmaicają go – o ile pogoda pozwala – fantastyczne widoki wyspy. Dlatego warto zainwestować te kilka groszy w bezcenne miejsce przy oknie. Lądujemy jednak nie w stolicy kraju – Reykjaviku, lecz położonym od niego o 50 km Keflaviku, gdzie znajduje się największe lotnisko Islandii, zwane także Międzynarodowym Portem Lotniczym Reykjaviku…

Ten jednak niezbyt imponujących rozmiarów port wybudowany został podczas II wojny światowej przez Amerykanów do celów wojskowych. Po wojnie, kiedy Islandia wstąpiła w 1946 r. do NATO, port Keflavik stał się bardzo ważną bazą NATO na terenie GIUK (Grenlandia – Islandia – Wielka Brytania). Równocześnie lotnisko wojskowe udostępnione zostało Islandczykom do międzynarodowego transportu pasażerskiego. Amerykanie w latach 1951-2006 przeprowadzali stąd operacje śledzące ruchy floty radzieckiej. Wykorzystywali bazę także podczas wojny koreańskiej.

Obecność obcych wojsk przyniosła Islandii określone profity. Wyspa została objęta powojennym Planem Marshalla, co zapewniło rozwój kraju, oparty przede wszystkim o budowę elektrowni wykorzystujących nieskończone bogactwo naturalnych źródeł energii. Obecność Amerykanów na wyspie miała także wpływ na depopulację i tak małego narodu – wielu żołnierzy wracało do swojego kraju z islandzkimi żonami… Ale nie tylko z tych powodów ich pobyt spotkał się z niechęcią części Islandczyków. Stojąc na straży islandzkości, obawiali się oni amerykanizacji kraju. A dla wielu zwłaszcza z lewej strony sceny politycznej, ważną cechą islandzkiej tożsamości był niemilitarny charakter kraju. Pomimo członkostwa w północnoatlantyckim sojuszu wojskowym Islandia do dziś nie posiada stałych sił zbrojnych.

A tymczasem Amerykanie doceniając znaczenie – tego postrzeganego jako peryferyjny – kraju snuli w okresie zimnej wojny plany stworzenia na terenie bazy w Keflaviku magazynów do przechowywania broni jądrowej. Planów nie skonsultowano jednak z islandzkim rządem… w obawie przed konsekwencjami. Zdawano sobie sprawę, że pokojowo nastawiona Islandia może wręcz wyjść z NATO. Zrezygnowano więc z pomysłu, a kolejnym argumentów była… prowincjonalna atmosfera okolicy miasteczka, gdzie wszyscy się znają i wiedzą, co się dzieje dookoła. O kulisach ujawnionych dopiero niedawno planów amerykańskich można przeczytać w National Security Archive

Amerykański plan trafił już do archiwum, ale przylatując do 8-tysięcznego Keflaviku wciąż ma się wrażenie, że wylądowało się w jakieś wiosce. Dwa lata temu pojawiły się jednak doniesienia o możliwym powrocie wojsk amerykańskich do Keflaviku – jednak już na innych zasadach, opartych na tymczasowej obecności. Bo XXI w. przynosi przecież nowe wyzwania dla globalnego bezpieczeństwa, a mówiąc wprost powrót amerykańskiej obecności wiąże się z rozbudową rosyjskiej marynarki podwodnej.

Póki co przyszłość portu dyktowana jest jednak przede wszystkim przez czas „kapitalistycznego pokoju”. W najbliższych latach planowana jest rozbudowa lotniska tak, aby zwiększyć przepustowość portu i sprostać rosnącej liczbie pasażerów. Poza odwiedzającymi wyspę turystami, lotnisko pełni bowiem – także dzięki swojemu specyficznemu położeniu – bardzo ważną funkcję międzykontynentalną. Jest centrum przesiadkowym dla ruchu pasażerskiego pomiędzy USA a Europą. W przyszłości z tych samych powodów ma rozwijać się także jako punkt tranzytowy cargo.

Usytuowana na granicy dwóch kontynentów Islandia, czego geologicznym potwierdzeniem są płyty tektoniczne (o wszystko mówiących nazwach): eurazjatycka i północnoamerykańska, przestaje więc być odległą, peryferyjną krainą ognia i lodu…